Milena Krawczyńska
Połowa duetu Sióstr ADiHD oraz współzałożycielka marki Fit and Jump
Jacek Rydlewski
Jesteście parą, która doskonale dzieli między sobą codzienne obowiązki. A jak przygotowywaliście się na przyjście na świat nowego członka rodziny? Czy także wszystko robiliście razem i wspieraliście się wzajemnie?
Przygotowania były czymś niesłychanie przyjemnym i cudownie aklimatyzującym w nowej roli. Kiedy trzymasz w dłoniach śpioszki swojego nienarodzonego dziecka, dociera do Ciebie coraz dosadniej co przed Tobą. Jacek towarzyszył mi we wszystkim. To zadaniowy typ faceta. Ja zajmowałam się ciuszkami, on skręcaniem przewijaka, ja kosmetykami, a on wybierał wózek. W duecie przygotowania poszły nam wyjątkowo sprawnie. Był ze mną na każdej wizycie u lekarza, lekcji w szkole rodzenia i przeżywał ze mną każdą z tych znamienitych chwil. To moja oaza spokoju i hamulec bezpieczeństwa, kiedy przesadzałam z czarnymi wizjami.
Jak zmieniło się wasze życie po przyjściu dziecka na świat?
Mamy mniej miejsca w mieszkaniu (śmiech)! A tak serio, to pod naszym dachem zawitało więcej miłości i mały chaos. Jesteśmy świeżo upieczonymi rodzicami, potrzebujemy chwili, by okrzepnąć i wpaść w pewną rutynę. Szczególnie zorganizowany Jacek ma problem z tym małym elementem improwizacji, ale i z tym sobie powoli radzimy. Posiadanie dziecka wspaniale weryfikuje priorytety. Co dla nas cholernie ważne, staramy się nie zapominać o sobie. Jacek rozumie, że blog Sióstr ADiHD, jak i praca w telewizji, to ważne elementy mojego życia. Bez nich byłabym sfrustrowaną mamą, a tego żadne z nas nie chce. Dlatego kiedy z siostrą robimy sesję pod kątem bloga i naszych social media, on nie tylko opiekuje się Juniorem, ale też jest naszym wiernym kibicem.
Jest tak jak sobie wyobrażaliście czy coś was zaskoczyło?
Wiele nas nie zaskoczyło. Zdziwiła nas natomiast rozbieżność wyobrażeń ludzi o tym, jak będzie wyglądało nasze rodzicielstwo, a jak jest naprawdę. Mieliśmy nie spać tygodniami – fakt, przytrafiło nam się kilka zarwanych nocy, jednak były to epizody. Mieliśmy chodzić na palcach w trakcie drzemek Ignasia, tymczasem Jacek wtedy zazwyczaj odkurza. Chyba największym zaskoczeniem było to, że można kogoś tak kochać.
A jak młody tata czuje się w nowej roli? Opieka nad dzieckiem jest dla ciebie wyzwaniem?
Żadnym. Kiedy mogę spędzać czas sam na sam z Synem, czuję się spełnionym mężczyzną. To mój obowiązek jako ojca i partnera. Ale też i powód do dumy i radości jak fajnie nam ta współpraca wychodzi. Milena to nie tylko moja partnerka i matka mojego dziecka, to także Kobieta, którą podziwiam za osiągnięcia zawodowe. Wiem, że gdybym ją wykluczył z tego aspektu życia, nie tylko uschłaby mi w domu, ale także ja z czasem bym na Nią inaczej spojrzał. Zatem sam wyganiam ją z mieszkania.
Mileno, jak udaje ci się łączyć opiekę nad Maluszkiem, karmienie piersią i domowe obowiązki z pracą zawodową?
Uwierz mi, to nie jest aż tak trudne, gdy jest nas w tym dwoje. To kwestia wcześniejszego planowania i słuchania siebie nawzajem. To nie tak, że nigdy nie ścieramy się na tym polu. Po prostu ustalamy sprawy priorytetowe. Grafik obowiązków poza domowych tworzę w oparciu o system karmienia. Chociaż szczerze mówiąc, zazwyczaj chwilę po wyjściu z domu najchętniej bym do niego wróciła. Jacek szanuje to, że chcę dalej realizować się zawodowo i bardzo mi w tym pomaga – gdyby nie jego podejście zapewne nasze życie wyglądałoby inaczej.
Jak udało ci się wrócić do formy sprzed ciąży?
Do tej formy sprzed ciąży jeszcze daleka droga (śmiech)! Przez większość życia byłam związana ze sportem i tańcem, ostatnie trzy lata prowadziłam zajęcia na trampolinach Fit and Jump. Tego nie traci się przez 10 miesięcy ciąży. Ale przyznam, że sama byłam zaskoczona jak szybko wróciłam do swojej wagi. Uważam, że regularna aktywność fizyczna przed ciążą bardzo mi w tym pomogła, poruszyłam ten temat na naszym blogu – www.siostryadihd.pl.
Po jakim czasie zdecydowałaś się na aktywność fizyczną, stosujesz jakąś dietę?
Już w ostatnim trymestrze ciąży brakowało mi treningów. Po porodzie oddałam się w ręce specjalistów i dopiero po wizycie lekarskiej zdecydowałam się na powrót do aktywności fizycznej. Wszystko musi być w granicach zdrowego rozsądku, zresztą, proszę mi wierzyć, Ignacy zapewnił mi sporo ruchu (uśmiech). Co do diety, korzystam z usług firmy cateringowej, spożywam dziennie 2500 kcal.