Ale tylko z maluchem przy boku
Agnieszka Hyży
Prezenterka, bizneswoman, mama na pełen etat
Prezenterka i osobowość telewizyjna, Agnieszka Hyży, jest doskonałym przykładem aktywnej zawodowo mamy. Jak godzi opiekę nad małym dzieckiem z intensywną pracą i wspieraniem kampanii społecznych?
Zapewne po urodzeniu dziecka wiele się u państwa się zmieniło. Jak obecnie wygląda wasza codzienność? Czy ponowne macierzyństwo zmieniło patrzenie na pracę?
Oczywiście, obecnie jest to nieco inne macierzyństwo niż prawie 10 lat temu (notabene, moja córka skończyła niedawno 9 lat). Jest teraz dużo spokojniejsze, dojrzalsze i niezwykle wyczekane, ponieważ myśl o ponownym macierzyństwie towarzyszyła mi od lat. Gdy urodziła się moja córka, byłam na szczycie mojej aktywności medialnej. Pamiętam, że w sobotę prowadziłam dużą imprezę telewizyjną, w piątek urodziłam dziecko, by po niecałych dwóch tygodniach znów wrócić do pracy. Byłam bardzo aktywna zawodowo, ale zawsze z dzieckiem przy boku. Cieszę się, że wolny zawód pozwala na organizację pracy razem z dzieckiem, za kulisami. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każda mama ma taką możliwość.
Teraz, gdy pojawił się Leon, na chwilę przed, ale też po jego urodzeniu, wyłączyliśmy się z życia publicznego na rzecz rodzinnego. Skupiliśmy się na sobie i wspólnym przeżywaniu tych pierwszych tygodni. Bardzo dużo dało nam to w kontekście relacji z naszym dzieckiem i między nami samymi. Nie był to dla nas szok, ponieważ dzieci w naszym związku są od zawsze. Wiedzieliśmy, z czym wiąże się posiadanie potomstwa, jednak w ostatnim czasie bywaliśmy sam na sam i przyzwyczailiśmy się do „randkowego” życia. Teraz z maleństwem nie jest już tak samo, ale nie myślimy o tym w kategoriach braku czasu dla siebie nawzajem.
Pogodzenie macierzyństwa z życiem zawodowym jest trudne, ale nie niemożliwe. Jak pani udaje się łączyć te dwa światy?
Wróciłam już do intensywnej pracy. Właśnie wracam ze szkolenia. Towarzyszy mi oczywiście synek, ponieważ jestem mamą karmiącą, ale mam to szczęście, że mam wspaniałą teściową, która zawsze jest z nami. Póki Leon jest mały, nie ma absolutnie mowy, by był pod opieką kogoś innego. Mój mąż również prowadzi wolny zawód, dlatego jest w pełni zaangażowany w opiekę nad dzieckiem. Robimy wszystko, by być z Leonem cały czas, ale też nie mam takiego charakteru, by zamknąć się z dzieckiem na cały rok w domu. Oczywiście nie neguję tego i szanuję mamy na urlopie macierzyńskim, ale ja po prostu nieco inaczej funkcjonuję. Widzę sama po sobie, że gdy mam sporo projektów i jestem bardzo aktywna zawodowo, daje mi to jeszcze więcej szczęścia i z lepszą energią zajmuję się dzieckiem. Nie jest to łatwe, ponieważ wymaga ode mnie i od mojej rodziny mobilizacji i dobrej organizacji, ale jest to jak najbardziej do zrobienia.
Wspiera pani również akcje społeczne. Dlaczego warto do udziału w nich zachęcać Polki i Polaków?
Akcje społeczne wynikają z moich zawodowych projektów, za co jestem niezmiernie wdzięczna. Gdy pojawiły się propozycje zawodowe z obszaru parentingowego, chciałam to zrobić inaczej – nie reklamując i doradzając rodzicom, a wskazując im drogę do specjalistów i rozmawiając z osobami, które naprawdę się na tym znają. Bardzo się cieszę, że moja praca pozwala mi uczestniczyć w kampaniach edukacyjnych, by tworzyć społecznie zaangażowany kontent. Oprócz tego, że prowadzę serię edukacyjną dla rodziców, to jeszcze mogę mówić o inicjatywach wspierających organizację UNICEF, zapewniającą dzieciom dostęp do edukacji w takich krajach jak Mozambik.