Zuza Skrzyńska
Socjolożka, mama dwójki dzieci, autorka książek dla rodziców, twórczyni internetowa i założycielka Kobiecej Kooperatywy Rozwojowej
Dominującym modelem polskiej rodziny jest dwupokoleniowa, czyli składająca się z rodziców i dzieci – wynika z danych Centralnego Ośrodka Badań Opinii Społecznej. Rodziny wielopokoleniowe są już uznawane za model dawny. Zmiana, jaka się dokonała w tej kwestii z jednej strony daje poczucie autonomii, a z drugiej może prowadzić do poczucia samotności w wychowywaniu dzieci. Czy musi tak być?
Millenialsi to pokolenie ludzi, którzy często wychowywali się jeszcze w rodzinach wielopokoleniowych. Kiedy ich rodzice szli do pracy, zajmowały się nimi babcie. Obecność niani była zwykle przejawem ekstrawagancji. Kiedy jednak dorośli, w większym stopniu zaczęli się odłączać od swoich rodziców i budować rodziny na swoich zasadach.
Życie w rozkroku
Kiedyś kobiety zostawały z dziećmi w domu, a mężczyźni utrzymywali rodziny. Teraz kobiety także pracują zawodowo, jednak nie zawsze jest to równoznaczne z tym, że mężczyźni przejmują więcej obowiązków domowych.
Choć współcześni tatusiowie o wiele bardziej angażują się w wychowanie dzieci i dbanie o dom, to nadmiar obowiązków, dawniej dzielony między kilka pokoleń kobiet mieszkających w jednym domu, wciąż potrafi być przytłaczający.
Obecnie młodzi rodzice raczej mieszkają sami, często z dala od własnych rodziców. Oddalenie od bliskich osób, które mogłyby pomóc w opiece nad dzieckiem, może prowadzić u matek do poczucia samotności, szczególnie na początku macierzyństwa. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy skazane na samotność.
Zmieniła się definicja wioski wsparcia. Kiedyś rodziliśmy się w takiej wiosce, a dziś możemy, a niekiedy musimy, budować ją samodzielnie. Moja mama mieszka za granicą, a rodzeństwo jest rozsiane po całej Polsce. Kiedy rodziły się nasze córki, radziliśmy sobie sami, ale też, z czasem, zaczęliśmy sięgać po pomoc niani. Wspieraliśmy się też wzajemnie z innymi świeżo upieczonymi rodzicami z naszej okolicy. Warto szukać dostępnych rozwiązań, zamiast skupiać się na tym, z czego nie można skorzystać.
Warto odpuścić
Dla wielu młodych matek zwrócenie się o pomoc w opiece nad dzieckiem nie jest jednak tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Kobiety z pokolenia millenialsów często wstydzą się korzystać z pomocy niani, niejednokrotnie słysząc, że przesadzają, bo „wszystko to tylko kwestia chęci i organizacji”, a mama miała więcej dzieci, pracowała w polu i dawała sobie radę.
Współcześnie matki mierzą się jednak z innymi wyzwaniami, dlatego dobrze jest dać sobie przyzwolenie na korzystanie z różnych form wsparcia. Niestety zdarza się też, że sięgnięcie po taką pomoc utrudnia mąż czy partner, zakładając, że skoro kobieta „siedzi” w domu z dzieckiem, to ma przecież dużo czasu i dodatkowa pomoc nie jest jej potrzebna. To właśnie podział domowych obowiązków bywa tematem, wokół którego pojawia się najwięcej stresu i konfliktów w relacji młodych rodziców.
Bywa też tak, że choć świadomie rezygnujemy z modelu rodzin wielopokoleniowych, to jednak oczekujemy wsparcia ze strony dziadków, podczas gdy ci na emeryturze mogą mieć inne plany. Nasi rodzice nie muszą chcieć być dziadkami na pełen etat, podobnie jak my nie musimy chcieć z nimi mieszkać. To może budzić wiele emocji i napięć, stanowiąc kolejne, czasem największe wyzwanie, jakim jest redefiniowanie relacji z własnymi rodzicami. Tu także warto zadbać o wsparcie osób, które to rozumieją lub są w podobnej sytuacji. Gdzie ich szukać? W lokalnych grupach dla mam, wśród sąsiadów, znajomych, a także …w internecie!